Moi rodzice byli niepełnosprawni. Jestem lekarzem specjalistą rehabilitacji medycznej. 25 lat borykam się
z problematyką mózgowego porażenia dziecięcego poprzez wychowywanie syna z czerokończynowym niedowładem, poruszającego się na wózku elektrycznym.
z problematyką mózgowego porażenia dziecięcego poprzez wychowywanie syna z czerokończynowym niedowładem, poruszającego się na wózku elektrycznym.
Dzieje się to tutaj, w Polsce, kraju który trudno by było mi opuścić. Przez pamięć o Polakach, którzy zginęli za moje życie w wolnym kraju, przez historię, kulturę, przyrodę, przodków, wychowanie, jakie odebrałam, więzy międzyludzkie...
Moje indywidualne zmagania z losem na przestrzeni tych lat przerodziły się w społeczne ogólnopolskie dążenia do poprawy losu wszystkich polskich dzieci z mózgowym porażeniem ( i w ogóle osób
z niepełnosprawnością i ich rodzin) prowadzone przez kierowane przeze mnie Stowarzyszenie.
z niepełnosprawnością i ich rodzin) prowadzone przez kierowane przeze mnie Stowarzyszenie.
Od początku wzorowałam się na rozwiązaniach z Europy Zachodniej, głównie belgijskich (Centrum Reedukacji „La Famille” w Brukseli”).
Ponad 10 lat temu znalazłam się w miejscu, gdzie poczułam się po raz pierwszy dobrze i bezpiecznie, można rzec - jak w domu. Newcastle uwiodło mnie – ale nie swoim nadmorskim położeniem, pięknym wybrzeżem, ładną urbanistyką i architekturą, niezwykłymi mostami, przyjaznym (dla alergików i astmatyków) klimatem
z łagodną morską bryzą, angielską kulturą i tradycją, itp.
z łagodną morską bryzą, angielską kulturą i tradycją, itp.
Zobaczyłam i poczułam, że na tej angielskiej ziemi moja rodzina mogłaby żyć po prostu NORMALNIE. Michał mógłby bez problemu poruszać się na wózku po wszystkich ulicach, wjeżdżać do pubów, sklepów, szpitali, szkół, teatrów, itp. Mógłby podróżować metrem, pociągiem, autobusem miejskim. A kiedy zechciałby iść na plażę, to po prostu zjechałby nad wodę po utwardzonym podjeździe. Korzystanie z toalety publicznej (dostosowanej i często wyposażonej w podnośnik) nie stanowiłoby dla nas karkołomnego wyczynu. Mój syn jako uczeń poszedłby do Percy Hedley School, a potem do Secondary School i dalej, gdzie byłby traktowany z szacunkiem, gdzie uwzględniano by jego indywidualne potrzeby edukacyjno-zdrowotne, gdzie miałby dostęp do odpowiedniego oprzyrządowania i sprzętu rehabilitacyjnego uwzględniającego zasady ergonomii, itp. Tam mógłby się przygotować do pracy i otrzymałby odpowiednie wsparcie w zatrudnieniu. Pewnie by pracował w studio filmowym lub radio prowadzonym przez Percy Hedley Foundation - to są jego nieziszczalne (jak dotychczas) w Polce marzenia.
Mogłabym spać spokojnie, wiedząc że – gdy mnie z mężem zabraknie – on zamieszka w „chronionym” mieszkaniu prowadzonym przez Fundację wspierany przez odpowiednio przygotowany personel
i wybierze, czy chce mieszkać sam czy z kimś.
i wybierze, czy chce mieszkać sam czy z kimś.
Newcastle odwiedzam średnio co 2-3 lata. Percy Hedley Foundation zaskakuje mnie wciąż nowymi, przyjaznymi dla osób z niepełnosprawnością rozwiązaniami. Zawsze stąd wyjeżdżam ze łzami. Naprawdę, byłoby nam tutaj i łatwiej i godniej żyć.
Szerzej o tym, dlaczego osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom lepiej jest żyć w Newcastle można
przeczytań na stronie SIECI MPD
http://www.siecmpd.pl/pobierz/biuletyn%208%20MPD%20zdjecia.pdf
Maria Król, współorganizator Obywatelskiej Kampanii "Jesteśmy Polakami" o godne życie niepełnosprawnych Polaków
11 listopada 2010 r. Dzień Niepodległości, Zamość, Polska,Europa, Świat
popieram w całosci sam byłem uczestnikiem tej wyprawy mogłem się poczuć jak normalny turysta jak przechodziliśmy przez zebrę nikt na nas nie trąbił nie wygrażał tak jak to ma miejsce w naszej ojczyźnie - dążmy do zmiany swych charakterów aby wszyscy ludzie mogli spokojnie żyć jak najdłużej
OdpowiedzUsuń